Wróć do Forum

Forum dyskusyjne internetowego serwisu
Polskiego Towarzystwa Miłośników Orchidei http://www.storczyki.org.pl

Temat: Re: Re: Zabijanie i ratowanie orchidei

Autor: sicil (sicil@wp.pl)

poniedziałek, 16 lutego 2004, 12:49

Jak dotąd odbyłem cztery wyprawy z orchideami "w tle" więc niewiele mogę w tym temacie podpowiedzieć ale ...

Jako zupełny laik w 2001 obserwowałem dość niezwykłe wielkie egzemplarze w górach Borneo.
Kwiaty wielkości ludzkiej stopy, rosnące na ubogim podłożu i skałach, robiły niemałe wrażenie.
Jednak nie przyszło mi wtedy do głowy żeby przeglądać targowiska i sklepy Malezji i Singapuru w
ich poszukiwaniu. Wiem tylko jedno, rok w rok można do Singapuru tanio polecieć tzn. ~420Euro,
wszystko jest tam doskonale zorganizowane i na pewno nietrudno znaleźć odpowiednią giełdę.

W 2002 odwiedziłem północną Tajlandię. Polecam zwiedzanie farm orchidei znajdujących się w
okolicach Chiang Mai. Robią wrażenie ... szczególnie trzymetrowe Vandy. Można się również tam
zaopatrzyć. Z wyprawy tej wróciłem z dwoma przypadkowo zakupionymi egzemplarzami. Jeden podarowałem doświadczonej ogrodniczce "klasycznej" która go pięknie ubiła:).
Na drugim egzemplarzu eksperymentowałem sam. Przeżył, rozrósł się ale ciężko zniósł
okres stabilizowania warunków po przeniesieniu do orchidarium czyli dobierania największych niewiadomych tzn. wilgotności i temperatury.

W grudniu 2003 spenetrowałem południową Tajlandię. Nie bez znaczenia było to że przelot na
Phuket w dwie strony kosztował około 290Euro!. Farm nie zwiedzałem ale wiem że kilkanaście kilometrów
na południe od miasta Phuket jest co najmniej jedna więc można się pewnie zaopatrzyć już tam w czasie zwykłych wczasów.

Tym razem wybrałem się z własnym wilgotnościomierzem aby ostatecznie przekonać się jaka powinna
być wilgotność powietrza. Seria pomiarów rozwiała moje wątpliwości. Przeszukiwałem sklepy ogrodnicze i obserwowałem w jaki sposób hodują je Tajowie -amatorzy i sprzedawcy, w górach i na wybrzeżu. Generalnie wyprawa była ciekawa i bardziej pouczająca od lektury wydawnictw i stron internetowych. Taką wyprawę mogę polecić wszystkim.

Kupno
Co do możliwości zakupu w Tajlandii to znam tylko te najbardziej popularne i całkowicie amatorskie. Rośliny kupione na targowiskach oczywiście nie mają żadnych papierów ... bo niby dlaczego skoro są tam powszechnie uprawiane. Poza tym dopóki coś nie wygląda unikalnie to nie mamy się o co martwić.

- Farmy Orchidei ... z których jednak nie korzystałem

- BANGKOK, targowisko Chatuchak - położone jest przy drodze z centrum na lotnisko, wbrew nazwie
"targ niedzielny" w rośliny można się na nim zaopatrywać przez cały tydzień (ostatnio robiłem to w niedzielę. Trzeba się przygotować na przynajmniej kilka godzin oglądania bo jest tam kilkanaście do kilkudziesięciu punktów z dużym wyborem orchidei m.in dość niezwykłych "patyczakowatych" Vand w których trudno rozróżnić co jest liściem a co korzeniem. Czasami sprzedawcy obchodzą się z nimi dość brutalnie (np. codziennie podtapiają w wodzie całe skrzynki Vand i stąd być może zakażenie mojej?), często trudno ustalić z jaką odmianą ma się do czynienia mówią np. Vanda pink:). Jednak jak dobrze poszukać to można znaleźć sporo zdrowo wyglądających egzemplarzy. Ceny od 40Baht(~4zł) w górę za kwitnący egzemplarz, 100 Baht za trzy kilkudziesięcio centymetrowe Vandy, do 200 (i więcej) Baht (20zl) za dużą donicę wypełnioną po brzegi wielkimi kwitnącymi pędami albo całą hodowlę kilkudziesięciu sztuk w butelce ... aż szkoda że nie bardzo da się to zabrać do samolotu. Ze względów praktycznych sam wyszukiwałem egzemplarze małe pozbawione kwiatów.

- BANGKOK, targowisko The Wet - położone nad rzeką, pomiędzy nim a Chatuchak można szybko przemieścić się autobusem miejskim. jest to tylko ~150m uliczka wypełniona straganami. Ceny trochę wyższe niż w Chatuchak ale wybór gatunkowy trochę inny, rośliny lepiej wyglądają a sprzedawcy jakby bardziej kompetentni. Potrafią podać nazwę łacińską a czasami są wyposażeni nawet w katalogi.

- z pomniejszych miejsc do których przypadkowo można trafić polecić mogę jeszcze dwa sklepy w HUA-HIN, główna szosa ~2km na pd. od centrum, jednak jest tam drożej niż w Bangkoku. Podróżując z Phuket do Bangkoku można przy głównej szosie wypatrzeć więcej takich miejsc jednak cenowo nie są zbyt atrakcyjne.

- PHUKET, tam nie kupowałem ale skoro są farmy i miliony turystów to bez wątpienia znajduje się
gdzieś tam odpowiednia giełda. Czy już ją ktoś zlokalizował?:)

Poza tym na wymienionych targowiskach można się zaopatrzyć we wszystko co jest potrzebne amatorom orchidei tzn. odpowiednie doniczki w dużym wyborze, podłoża, węgiel drzewny, kokosy i ich włókna, mech, nawozy i inne tajemnicze rzeczy opisane robaczkami i oznaczone zdjęciem znajomego kwiatu orchidei.

Transport
Przed odlotem w Tajlandii (Malezji czy Singapurze) nie ma praktycznie żadnej kontroli bagażu podręcznego i nikt do niego nie zagląda. Niemniej jednak wszystkie rośliny przewoziłem zupełnie jawnie, w otwartej wielkiej reklamówce, jako bagaż podręczny. Część roślin w butelkach PET, część w kartonach. Przed wejściem na pokład samolotu trzeba jeszcze tylko wszystko (torbę) szczelnie pozamykać (zakleić) bo klimatyzacja w samolocie nieźle wysusza a wewnątrz jest dość zimno.
Jak dotąd przywoziłem rośliny w zimie. Więc ostatni etap podróży z lotniska zaliczały zapakowane w ... śpiwór:).


Efekt ostateczny
Ostatnio przywiozłem 13 sztuk, rozwiesiłem je w mini orchidarium bez żadnego przesadzania. Teraz wiem że powinienem wziąć ich dużo więcej:). Z tej 13'tki 12 nadal rośnie. Padła tylko jedna, oczywiście z winy mojej nieobecności,


Epilog
Tydzień temu wróciłem Wenezueli. Przy okazji wyprawy miałem zamiar rzucić okiem na tamtejsze giełdy i storczyki. Niestety obserwacje i penetracja sklepów ogrodniczych nie przyniosły żadnych efektów. Zamiast tego widziałem tylko gatunki rosnące w warunkach naturalnych jednak nie były na tyle atrakcyjnych aby dać się porwać prymitywnym instynktom zabrania ich ze sobą. W porównaniu do Tajlandią storczykowo było zupełnie beznadziejnie.