Wróć do Forum

Forum dyskusyjne internetowego serwisu
Polskiego Towarzystwa Miłośników Orchidei http://www.storczyki.org.pl

Temat: Re: Pomocy;Ratunku;Nie wiem co robić !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Autor: Jerzy Dziedzic (jerzyd@stgambit.gda.pl)

środa, 23 maja 2001, 21:14

No dobrze :-) Odpowiedź na kolejne pytania jest: Tak.


Przekwitniętej łodygi kwiatowej phalaenopsisa nie trzeba całkowicie odcinać, ponieważ wypuszcza ona boczne odnogi, które też kwitną. Generalnie zaleca się odciąć koniec łodygi kwiatowej około 1 cm poniżej najniższego węzła, z którego już wyrósł kwiat, ale można też pozostawić ją w całości. Kwitnienie wtórne nie jest już tak obfite, jak kwitnienie pierwotne, ale zawsze... Właśnie dwa tygodnie temu zakwitł mi taki boczny odrost. Kwiat wyrósł co prawda tylko jeden, ale za to o 30% większy niż poprzednio na głównej łodydze, więc było warto. Nie ma 100% gwarancji, że drugie kwitnienie nastąpi, ale z reguły tak się dzieje. Czasem z węzła łodygi kwiatowej zamiast nowych kwiatów wyrastają keiki, czyli młode rośliny. Nie zaleca się wymuszania drugiego kwitnienia w przypadku roślin młodych lub osłabionych, ponieważ oczywiście powoduje to zużycie części materiałów odżywczych, które w innym wypadku zostałyby przeznaczone na wzrost ogólny, czyli nowe korzenie i liście.


Co do warunków balkonowych - na pewno nie pełne słońce i na pewno nie przymrozek. Najniższą korzystną dla phalaenopsisa temperaturą w nocy jest około 13 stopni. Nie sądzę, żeby coś mu się naprawde stało przy jednorazowym wystąpieniu temperatur w okolicach 5 stopni, ale na pewno bym tego nie zalecał. Co do górnej granicy - znosi i powyżej 35 stopni, więc w półcieniu na szerokości geograficznej Polski nie ma nawet szans na przegrzanie phalaenopsisa. Światło może być dość jasne, byle nie pełne południowe słońce, i rośliny należy przyzwyczajać do niego stopniowo, żeby nie wywołać poparzenia. Najlepszym miernikiem jest kolor liści - zdrowa, optymalnie oświetlona roślina powinna mieć lekko (!!!) zaczerwienione liście, co jest odpowiednikiem naszej opalenizny.

To chyba tyle. Pozdrawiam,
Jerzy