Forum dyskusyjne internetowego serwisu
Polskiego Towarzystwa Miłośników Orchidei http://www.storczyki.org.pl
Witam,
Zgadza się Panie Piotrze. Czystego powietrza to ja nie mam. Z jednej strony wielkie skrzyżowanie kilku ważnych ulic (zawsze są korki), z drugiej też skrzyżowanie i ogromny wielopiętrowy parking, na którym ruch zamiera wyłącznie w nocy. A że najwięcej spalin emitują samochody w korkach, więc powietrze mam, jakie mam :-(. Precyzja pomiarów też pewnie szwankuje, bo nie mam dostępu do urządzeń laboratoryjnych. Na początku roku nabyłam wprawdzie drugi zestaw o szerszej skali (do 4 pH), ale ciągle jest to amatorszczyzna. Pocieszające jest to, że obydwa pokazują to samo w ramach wspólnego zakresu, np. gdy sprawdzam kranówkę, a to już coś. Ten drugi zestaw wykazuje pH kupowanej wody destylowanej od 4,5 do 5. Pyta Pan, skąd więc tak niskie pH wody destylowanej - wszak to najczystsza dostępna postać H2O. Ano pewnie stąd, że kupowana przez nas woda destylowana to nie to samo, co woda czysta (H2O). Największy wpływ na utratę odczynu obojętnego mają rozpuszczone w niej gazy, zwłaszcza CO2. Mniejszy wpływ, ale też zakwaszający, mają naczynia, w których się ją przechowuje (oddziaływanie centrami kwasowości), temperatura itd. Woda w postaci czystej o pH 7 nawet w laboratorium na dłuższą metę się nie uchowa. Wodę destylowaną kupowałam w różnych źródłach: w sklepach, na stacjach benzynowych, ostatnio bezpośrednio w destylarni i każda z nich miała odczyn kwaśny w podanym wyżej zakresie.
Jeżeli chodzi o podany przez Pana szeroki zakres tolerancji odczynu wody przez storczyki, to nie mam zamiaru z nim dyskutować. Opierałam się na innej literaturze tudzież na często odwiedzanych przeze mnie stronach storczykowych, forach, korespondencji z wieloletnimi storczykarzami i przytoczyłam sugestie stamtąd. Skoro jednak cytowani przez Pana fachowcy dają większy margines tolerancji, to można się z tego tylko cieszyć. Ale z pewnością wszyscy spotykamy się z różnymi zaleceniami w zależności od źródła. Dla przykładu autorzy książki „Orchidee” zalecają twardość wody 0-8 st.dH, a autorka „Storczyków” 4-12 st. dH. Różnice zdań dotyczą też np. zakresu temperatur do uprawy itd. Co więc ma zrobić amator, który spotyka różniące się wskazówki? Chyba najrozsądniej będzie wypośrodkować i trzymać się stanów średnich, a nie skrajnych. Ale każdy ma wybór. Co do podłoża, to celowo wywinęłam się z dyskusji, bo po pierwsze, to obszerny temat (może na inny wątek), a po drugie zdaniem wielu hodowców ma ono mniejsze znaczenie. Jak napisał kiedyś na forum p. Jerzy Dziedzic, storczyki można uprawiać we wszystkim - wełna mineralna, mielone opony, zwykły żwir, szlaka hutnicza itp.;-). I ja się do tej opinii przychylam. Wszyscy wiemy, ze storczyki można też uprawiać bez podłoża. U mnie bardzo dobrze rosną te wiszące, montowane na czymś tam :-). Znajomy pracownik dużej firmy ogrodniczej, a jednocześnie zapalony storczykarz wypróbował mnóstwo różnych podłoży i w końcu zdecydował się na keramzyt. Bez żadnych dodatków. Twierdzi, że tak mu rosną najlepiej, a on ma wreszcie wygodę. Więc może to brzmi dla Pana jak herezja, ale do podłoża aż takiej wagi nie przywiązuję. Ale do wody tak. Pyta Pan, jak można jeszcze uzdatnić wodę destylowaną (w domyśle po co?). Oczywiście mam na myśli uzdatnianie na potrzeby storczyków zakładając, że woda ta ma inne parametry niż te, których wymagają hodowane gatunki. Kupowana przeze mnie woda destylowana poza tym, że jest kwaśna, jest trochę za miękka w porównaniu z zaleceniami np. K. Oszkinis. Mieszam ją z przefiltrowaną i gotowaną zgodnie z radą p. Krzysztofa 15 minut kranówką. Otrzymuję w ten sposób wodę o pH 5,5 – 6 i właściwej twardości. Od czasu do czasu dodaję nawóz. Ważny jest też czynnik ekonomiczny i wygoda. Dzięki temu nie muszę wody destylowanej tak często kupować. Rośliny mają się dobrze, a to najważniejsze. A to, że storczyki to twarde rośliny, ma Pan świętą rację. W końcu, jak powiedział kiedyś David Attenborrow, w świecie roślin zajmują one taką pozycję, jak naczelne w świecie zwierząt. Mówi Pan, że mają przetrwać kataklizm. Hmm, trochę szkoda, ze jedynymi przedstawicielami świata zwierząt, którzy to sprawdzą, mają być ponoć karaluchy i szczury. One też są w gronie faworytów do przeżycia globalnej katastrofy. Szczęściarze...
Pozdrawiam.
Lidia Aniśkowicz