| Wróć do Forum | FAQ | Dodaj komentarz Szukaj:  Temat   Autor   Treść       

Przebieg dyskusji:

 V jak Vanda,, Autor:

 + Re: V jak Vanda,, Autor:
 + Re: V jak Vanda,, Autor:
 | + Re: Re: V jak Vanda,, Autor:
 | \ Re: Re: V jak Vanda,, Autor:
 |   + Re: Re: Re: V jak Vanda,, Autor:
 |   | \ Re: Re: Re: Re: V jak Vanda,, Autor: Sandra Wawrzyniak
 |   |   \ Re: Re: Re: Re: Re: V jak Vanda,, Autor:
 |   |     \ Re: Re: Re: Re: Re: Re: V jak Vanda,, Autor: Sandra Wawrzyniak
 |   |       \ Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: V jak Vanda,, Autor:
 |   |         \ Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: V jak Vanda,, Autor: Sandra Wawrzyniak
 |   |           \ Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: V jak Vanda,, Autor: beata
 |   |             \ Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: V jak Vanda,, Autor:
 |   + Re: Re: Re: V jak Vanda,, Autor:
 |   \ Re: Re: Re: V jak Vanda,, Autor: Grzesiek
 + Re: V jak Vanda,, Autor: Joanna Olszewska
 | \ Re: Re: V jak Vanda,, Autor:
 |   + Re: Re: Re: V jak Vanda,, Autor:
 |   \ Re: Re: Re: V jak Vanda,, Autor: Iwona Dorochowicz
 |     \ Re: Re: Re: Re: V jak Vanda,, Autor: AnnaB
 \ Re: V jak Vanda,, Autor:

V jak Vanda, Wersja do druku
Autor: Ewa Jóźwiak ( Ewka@hejstorczyki.pl ) poniedziałek, 12 września 2005, 21:38
 


Witam,
nie tylko do Pani Joanny Olszewskiej.
Proponuję osobny wątek, może ktoś z Państwa dopisze swoje uwagi albo opisze doświadczenia w uprawie tych roślin albo innych.
Storczyki ogólnie mówiąc to wielkie wyzwanie;
- dużo kosztują, myślę tu o stronie finansowej
- spory wysiłek umysłowy, wciąż trzeba czytać, uczyć się, wyciągać wnioski z doświadczeń
- i stale nie jesteśmy zadowoleni, kupujemy dalej następne "wyzwanie" tłumacząc sobie, ten kwiatek ostatni, takiego nie mam, teraz się powiedzie
- dochodzimy do kolekcji pewnych już roślin i doświadczeń, wybranych pod kątem naszych możliwości finansowych, miejsca uprawy itd

Ja też tak zaczynałam, początki były trudne. Brak książek. Moja pierwsza pozycja książkowa to takie wydanie mało ciekawe, dla ogrodników, miała tytuł (chyba) "Kwiaciarstwo". Była tam opisana uprawa cymbidium i paphiopedilum, oczywiście też anturium. To były fascynujące rośliny tamtego okresu.
Teraz mamy nowe czasy i dzięki naszym firmom inetrnetowym, możemy prawie wszystko.
Moje "wyzwanie", jak przestałam uśmiercać już phalaenopsis'y, skierowało mnie w kierunku vandowatych. Jak już kiedyś pisałam pierwsza Vanda dawno przerobiona na kompost. Ale to też było doświadczenie, coś wniosło, zebrałam po krótce:
- Nie zalewaj wierzchołka wzrostu
- Pozwól aby obeschła do zmierzchu
- Przy niskich temperaturach nocnych pamiętaj o nawilżaczu, moczy w nocy rośliny to nie jest dobrze, wystarczy wilgotność ta która jest
- Daj sporo światła, wystawa południowa bardzo dobra, zimą doświetlaj
- Jeżeli korzenie mają lekko brązowe końce to znak, że światła jest odpowiednia ilość
- Jak zapewnić dobrą wilgotność korzeniom tak aby nie gniły, zbierałam informacje
- Stworzyłam im skrzynkę gdzie korzenie leżały na keramzycie stale mokrym, to nie było dobre. Zagniwały.
- Słuchałam o Vandach wyjeżdzających na wakacje. Tam ich korzenie moczyły w jeziorku i rosły, kwitły
- Joanna Bogdanowicz kiedyś opowiadała o Vandach w Libercu (pisałam o tym). Zapamiętałam, że niektóre korzenie Vand same z własnego wyboru, wędrują w kierunku wody.
- W moim orchidarium, oszklonym balkonie wydarzył się pomór roślin (pisałam o tym). Cała ta sytuacja wymogła zmianę w aranżacji. Miał być poranny automatyczny oprysk spływający po korzeniach Vand.
- Vandy dostały więc swoją wielką wannę, nad którą wiszą i z której to woda w obiegu zamkniętym miała krążyć i moczyć im korzenie.
- Ale jak to życie, dobudowało dalszy ciąg. Wanna była, ale zabrakło czasu na budowę automatycznego oprysku.
- I to jest najważniejsze doświadczenie w uprawie Vand. One sobie tylko wiszą nad wodą, są tylko opryskiwane po korzeniach (ręcznie). Te korzenie które chciały rosną w kierunku wody, są też rosnące zupełnie do góry. Rozrosły się bardzo, wszystkie w tym roku zakwitły, niektóre na kilku pędach i mają następne. Może tegoroczne upalne lato to spowodowało? Nie wiem. Od wiosny nigdy nie były moczone w wiadrze z wodą. To doświadczenie jest dosyć krótkie, może po dwóch latach da się bardziej opisać jako pozytywne i poprawne. Ale powinna zobaczyć Pani moje zaskoczenie gdy pojawiły się pierwsze pędy kwiatowe.
- Polecam Vandę sanderiana. Ma nietypowe kwiaty przez inną warżkę a i grubość płatków jest inna. Płatki tej Vandy są odlane jak z wosku. Długo kwitnie.
- Uprawy wazonowej raczej nie będę stosowała. Ja mam mało czasu i jestem osobą wygodną. Wlewanie wody, wylewanie, sprawdzanie temperatury aby korzenie w wazonie zbyt mocno nie zaparowały. Kiedyś może tak, ale już nie dzisiaj. Potrafię już ocenić sytuację, czy mogę przy porannym oprysku lać gdzie popadnie wodą. A co najważniejsze rośliny mogę mieć tylko na balkonie. Reszta parapetów w moim domu jest wolna od zielonego. Taka umowa z domownikami. Można sobie wyobrazić ile tego było, jest i przybywa.

Następne moje doświadczenie też jest trudne, wymagało trochę odwagi. Moje Paphiopedilum rothschildianum które kupiłam kwitnące (jeszcze boli mnie kieszeń) mam już rok. Żyje, ma się dobrze, ma dwa duże przyrosty. Mam nadzieję, że ta trudna roślina ale jak piękna też zakwitnie u mnie. Jak się uda, opiszę.

Pozdrawiam
ewka


Dodaj komentarz do wiadomości : V jak Vanda,

Tego pola proszę nie wypełniać:
Imię i nazwisko:
Adres email:
Wiadomość: