Witam!
Przypomina mi to trochę rozmowę mojej żony za sprzedawczynią w kwiaciarni przy jednym z supermaketów w Sosnowcu,gdzie sporadycznie pojawiały się storczyki.
Żona-Ż,Sprzedawczyni-S:

Ż:Czy są w sprzedaży jakieś storczyki doniczkowe?
S;Nie zamawiamy storczyków.
Ż:Ale czasami bywają u Pani ochidee doniczkowe.Znajoma mówiła mi,że widziała właśnie w tej kwiaciarni.
S;Orchidee to były,ale już się skończyły.
Ż:A jakie to były orchidee?
S;No, jak orchidee...
Ż;Ale jakie gatunki?Katleje,oncidia,falenopsis..? Jak wyglądały?
S:Na metce pisało orchidea.Nie wie Pani jak wygląda orchidea...?
Żona nie zadawała już więcej pytań,tym bardziej ,że jak widać z powyższego nie miały wspólnego języka.
Historia była zabawna,ale jestem w stanie zrozumieć sprzedawcę.Bo i skąd ma czerpać wiedzę o storczykach kwiaciarz,skoro na polskim rynku po pierwsze prawie nie ma storczyków ,po drugie literatury storczykowej jest jak na lekarstwo.Ale na szczęście nic nie stoi w miejscu i się zmienia.Może i w poruszanych kwestiach coś się z czasem zmieni.
A tak a propos studentki z SGGW-może po prostu była chora
w czasie kiedy leciały wykłady o Orchideace.A może po prostu
tego działu nie lubiła -ot taka pięta Achillesowa?
Pozdrawiam PP.